sobota, 1 lutego 2014

19. Lost in the echo.

Gdyby to było to, co mi się wydaje, że jest, to chyba byłbym uratowana. Tęsknota nagle nabiera sensu. Rozstanie już nie boli. Jutro przedstawia się nadzwyczaj optymistycznie (choć może nie powinno). Po prostu pięknie. 
Puzzle same się układają. Co z tego, że kilka elementów nie pasuje do obrazka... większość wchodzi na swoje miejsca, jakby już od zawsze tam były. A całość składa się na jeden wielki uśmiech. I takie dziwne uczucie. Entuzjazm, może nadzieję. 

Chyba lubię taką siebie. 
Nagle mogłabym przestać starać się udawać kogoś innego. Nowość. 

Nie wierzę, że naprawdę mogę w to uwierzyć. A jednak. Nie brzmi to tak absurdalnie, jak mi się wydawało.

Dam szansę takiej mnie. 
Bez udawania. 

Nie mam przecież nic do stracenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz