poniedziałek, 16 września 2013

15. Miss nothing.

Jestem taka słaba. I nadal zła na siebie, taka zła. Nie tak miało być, przecież wszystko zaplanowałam. A tu masz, babo, placek. 
Kolejne poszukiwania męża, do trzech razy sztuka. 
Po co mi to wszystko? 


Tak bardzo z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, od wypłaty do wypłaty. Żałosne. 

Ale jednak do przodu... w ślimaczym tempie, aż się dziwię że mnie jeszcze hulajnogą nikt nie rozjechał. No ale, powoli, ale do celu. 


Farby. Kreski. Japonia. Centymetry włosów. 



A że głupota wciąż jednak ciągnie mnie w dół, kotwica, żelazko, czy inne kowadło. Serce. 

Kij Ci w oko. 


Będziesz żałował. 



My one mistake was that I never let you down.

A z tym koniec. Ze słodkimi słówkami, przymilaniem i gwiazdkami. 
Po co mi to wszystko?

Mam wiele. 
Zatrzymam się dla siebie, aż ktoś, kiedyś, będzie warty abym mu się podarowała i na tyle odważny (głupi?) by mnie zaakceptować. 

No, to postanowione. 

        Am I a failure if I got nothing to loose?  
 No, I'm not a failure, I got something to prove.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz