wtorek, 6 sierpnia 2013

12. The higher I get, the lower I'll sink.

Wysoko, wysoko, w górę i wciąż w górę. Jak windą. Upadek pewnie też będzie szybki. I bolesny. Nawet nie na beton, a prosto w najeżoną kolcami pułapkę, której paszczę już widzę rozszerzającą się pode mną. 

Boję się. 

Boję się, a i tak wciąż wchodzę, pnę się, wspinam. 

I'm scared to get close and I hate being alone.

I wszystko dlatego. 
I tak bardzo wbrew rozsądkowi. Wbrew światu, wbrew życiu, wbrew - po prostu. 

To ciche uczucie satysfakcji. 
Uśmiech, który czai się w kącikach ust i oczu, gdy ciała już stygną, nadal splecione. Wyzwanie rzucone spojrzeniom. I codzienne, małe wygrane. Niby nieważne, a jakże sycące. Zbłąkana dłoń, czułe opuszki palców, szybkie muśnięcia warg i języka. 
Poczucie triumfu nad schematami. 
Tak, to ponad wszystko słodzi mi codzienność.


A że chmury się rozwieją i spadnę, z wysoka? 
Ale przynajmniej coś przeżyję. A jest to warte kolejnego gwoździa w sercu. Wiem, że nigdy nie przestanie uwierać. Nieważne. Ignorancja jest zbawieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz