niedziela, 25 sierpnia 2013

13. I'm naked, I'm numb, I'm stupid.

Nie mam wspomnień. Mam za to dziurę. W sercu. 

You're my drug
We live it
You're drunk, you need it
Real love, I'll give it

Tak bardzo nie chcę pozwolić na ten koniec. Nie teraz, nie tak. A najchętniej, to wcale. 
Ale nie będę już chyba potrafiła podtrzymywać złudzeń. Marzeń. Tak sztucznie napędzanych, bez żadnych podstaw, żadnych szans. 

To boli. I need you to need me. Nie jest tak, wcale. 

I Twoje westchnienia, gdzieś zza alkoholowego szumu. I pocałunki. I miłość, której nie pamiętam, a której nie mogę zapomnieć. Nie chcę, na dodatek. 

Nadal boli. Mówiłam coś o gwoździach. Skąd wiedziałam? 
Śmieję się sama z siebie. Przegrałam.




We drink the fatal drop
Then love until we bleed
Then fall apart in parts



wtorek, 6 sierpnia 2013

12. The higher I get, the lower I'll sink.

Wysoko, wysoko, w górę i wciąż w górę. Jak windą. Upadek pewnie też będzie szybki. I bolesny. Nawet nie na beton, a prosto w najeżoną kolcami pułapkę, której paszczę już widzę rozszerzającą się pode mną. 

Boję się. 

Boję się, a i tak wciąż wchodzę, pnę się, wspinam. 

I'm scared to get close and I hate being alone.

I wszystko dlatego. 
I tak bardzo wbrew rozsądkowi. Wbrew światu, wbrew życiu, wbrew - po prostu. 

To ciche uczucie satysfakcji. 
Uśmiech, który czai się w kącikach ust i oczu, gdy ciała już stygną, nadal splecione. Wyzwanie rzucone spojrzeniom. I codzienne, małe wygrane. Niby nieważne, a jakże sycące. Zbłąkana dłoń, czułe opuszki palców, szybkie muśnięcia warg i języka. 
Poczucie triumfu nad schematami. 
Tak, to ponad wszystko słodzi mi codzienność.


A że chmury się rozwieją i spadnę, z wysoka? 
Ale przynajmniej coś przeżyję. A jest to warte kolejnego gwoździa w sercu. Wiem, że nigdy nie przestanie uwierać. Nieważne. Ignorancja jest zbawieniem.