We're alone.
Just like you said.
Czas do przodu, ja w tył. Bo stagnacja oznacza regres. Głębiej w alkohol. Głębiej w rezygnację i beznadzieję.
We will never be the change to the weather and the sea.
And you knew that.
I tak bardzo z tym walczę. Staram się. Albo staram się starać. Jeśli już mam być mrówką, to przynajmniej tą, która pisze książkę. (A formiga escreve um livro.) Dlaczego to takie trudne? Co chwilę myślę, że na zbyt dużo się porywam. Że ambicja mnie zabije. Ale przecież podobno wszystko jest w głowie. A w niej, oprócz strachu, rodzi się właśnie ta mordercza ambicja.
I tęsknota, niemniej mordercza.
Nie umiem zdecydować, czy jest źle, czy znośnie.
Półtora roku mam. Żeby dotrzeć do bardzo konkretnego punktu. Musi mi się udać. Bo co ja zrobię, jeśli nie? Równie dobrze będę mogła zanieistnieć, tak jak teraz nie istnieję.
Mogę zakopać się w mojej sztuce. To jedyne, co mam. Jedyne, co naprawdę cieszy i naprawdę pozwala się oderwać, na dłużej i wyżej niż trzy dni picia w Raszówce.
Ołówki w dłoń, panowie i pani!