piątek, 14 listopada 2014

39. Home is for the heartless.

No, to tyle. 

Wróciłam. 
Choć nie do końca. 

Nie wiedziałam, że można dojść tak daleko we własnej głowie. Upaść tak nisko. Bać się tak bardzo. 
Nie wiedziałam, jak ciemna jest ciemność. Jak smutny smutek. Jak beznadziejna beznadzieja. I rezygnacja. I jeszcze samotność. I pustka. 
Dużo widziałam, dużo odkryłam, dużo się dowiedziałam. Ale wiedza bez zrozumienia jest tylko torturą. 

Potrzebuję Cię, K. Nie jestem z tego zadowolona. Czasem smutna, czasem mimo smutku szczęśliwa. Paradoks. 
Chcę wierzyć, że jesteśmy możliwi. Realni. Prawdziwi. 
Kłamstwa bolą. Niezrozumiałe. Ale wybaczyłam, już, zrobione. Wymagam wyjaśnień, ale nie teraz. Teraz chcę słów. Słowa niosą wiarę i nadzieję, wiesz? 

Przywiozłam Ci zapałki. Napalm też. A Twoje serce nadal takie zimne, podobno. Nie umiem w to uwierzyć. Pozwól mi zapalić Twoje życie. Twój świat. Przejdziemy przez płomienie razem, jeśli tylko będziesz chciał. Jeśli tylko pozwolisz mi trzymać się za rękę. 

Brzmię tak bardzo żałośnie. 
Ale ja jestem żałosna. Słaba. Mała. Zagubiona i zniszczona. Ty dajesz mi siłę i determinację. Nie zabieraj mi siebie, błagam. 

Oby tylko samotność mnie nie zabiła.